sobota, 10 stycznia 2015

Dzień 9

Rano na wadze 87,4 kg
Jedzenie całkiem w porządku. Tylko na kolację zjadłam pieczywo i chyba ciut za dużo słonych migdałów.
Wieczorkiem, mimo drugiego dnia @ poćwiczyłam Skalpel 1 - na 100%.
Nie zjadłam nic słodkiego. I to chyba jest najważniejsze.
Staram się pić 2-3 litry wody dziennie. Dzisiaj raczej tylko 2 się udało.

Podsumowując: udany dzień :)

Strogonow w wersji light

Pierś z indyka
pieczarki
papryka czerwona
ogórki kiszone
jogurt naturalny
łyżka oleju rzepakowego
sól
pieprz
liść laurowy
kminek
odrobina chili w proszku
łyżeczka papryki słodkiej
łyżeczka musztardy
kieliszek wódki


Pierś z indyka kroimy na paski, wkładamy do miski, dodajemy przyprawy, musztardę i olej, mieszamy i zostawiamy na godzinę. Po godzinie wrzucamy na rozgrzaną patelnię, gdy mięso będzie podsmażone wlewamy kieliszek wódki, chwilę dusimy. Dodajemy pokrojone pieczarki, paprykę i ogórki kiszone (pokrojone w zapałki). Gdy warzywa zmiękną dolewamy mały kubek jogurtu naturalnego. Dusimy jeszcze przez chwilę.
Podajemy z kaszą jaglaną, makaronem razowym lub ryżem brązowym.
Smacznego :)


środa, 7 stycznia 2015

Dzień 6

88,1 kg
Nie wiem kiedy to się stało... dzisiaj już 6 dzień bez słodyczy i z ćwiczeniami.

Na śniadanie zjadłam 2 ciemne kromki z wędliną własnej roboty
Drugie śniadanie - musli z jogurtem i bananem (1/2)
Obiad - sałatka z kurczakiem
Podwieczorek - kawa z mlekiem + ciasteczka musli
Kolacja - bułka z wędliną
3 litry wody




Dwa banany rozciapane, łyżka miodu, 8 garści różnych płatków (w tym 4 garstki musli), garstka słonecznika, garstka wiórków kokosowych, garstka rodzynek. Mieszamy. Formujemy ciasteczka na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w piekarniku 160 stopni około 20 minut. Mają być ładnie zrumienione.





wtorek, 6 stycznia 2015

Nowe wyzwanie

31 grudnia 2014 ważyłam już 88,8 kg.
Dzisiaj, po kilku dniach bez słodyczy i z ćwiczeniami... jest 88,1 kg.
Trzy dni ze Skalpelem Wyzwanie Chodakowskiej już za mną. Wczoraj miałam dzień na odpoczynek. Dzisiaj znowu ćwiczymy!
Muszę jakoś więcej wody pić bo całkiem o tym zapominam.

Postanowiłam na FB zebrać grupkę dziewczyn, które też chcą schudnąć i zrobić wspólne wyzwanie. Liczę na to, że mobilizując inne, głupio będzie mi samej odpuścić.
Wyzwanie trwa 6 miesięcy. Zaczynamy od 9 stycznia.




piątek, 2 stycznia 2015

taaaa

Tak, ja wiem... to już jest nudne.
Ładnie schudłam, już byłam tak blisko swoich marzeń... i znowu przytyłam.
Na razie wróciło 5 kg z 15 zgubionych ale czas zacząć działać aby nie robić wszystkiego od początku.
Więc zaczynam znowu.
Znowu odstawiam słodycze. To moje przekleństwo.
I zabieram się z intensywne i regularne ćwiczenia... bo ostatnio tylko sporadycznie kijki.
Wczoraj zrobiłam kawałek Skalpel Wyzwanie Chodakowskiej... tyle ile dałam rady.. a dałam mało, i tak mam dzisiaj zakwasy. Dzisiaj ponowię próbę, muszę wytrzymać z 5 minut dłużej.
I od dzisiaj nie jem słodyczy. To będzie najtrudniejsze.
No i wracam do mojej diety urozmaiconej... dobrze, że nie muszę się tego uczyć od początku... wszystko wiem tylko muszę przywrócić to do życia.
Trzymajcie kciuki.

niedziela, 5 stycznia 2014

Podsumowanie na koniec roku

Przez tych kilka miesięcy zgubiłam 12 kg.
I to widać.
Dzięki unikaniu cukru i niezdrowego jedzenia czuję się znacznie lepiej. Ustąpiły migreny! Lepiej znoszę miesiączkę. Poprawiła mi się cera. Nie zasypiam na kanapie. Mam dużo więcej energii.
Sport poprawił moją kondycję i samopoczucie.
Nie pozostaje mi nic innego jak to kontynuować. Tak aby stało się to moim sposobem na życie.
Służy mi takie życie.
Muszę to sobie zapamiętać i nigdy tego nie zmieniać.

Teraz trochę liczb:
Od 23 sierpnia 2013 roku do końca roku 2013 zgubiłam 12 kg.
Talia - 9 cm
Brzuch - 12 cm
Biodra - 10 cm
Udo - 7 cm
Łydka - 2 cm
Ramię - 5 cm
Biust - 9 cm

To całkiem sporo. Mogę uznać, że 1/3 planu jest za mną.
Wiem jak to robić... robię to już... więc powinno być łatwiej... ale wiem, że czym dalej tym trudniej o spektakularne efekty. Sądzę jednak, że jak będę trzymać tak jak teraz... to będzie dobrze i osiągnę cel i go UTRZYMAM.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Dzień nie wiem który ;)

83,40 kg
Nie wiem który to dzień i dzisiaj nie chce mi się sprawdzać.
Nadal stosuję dietę z przygodami. Raz jest lepiej raz gorzej. Raczej bez wielkich wpadek. Jednak czasem zdarza się "rozprężenie" i nie zauważam kiedy sobie folguję. Na szczęście szybko wracam do normy.

Na dworze coraz zimniej i coraz ciemniej.  Zbyt wiele powodów aby rezygnować z biegania, aby je przekładać na później.
Postanowiłam temu zaradzić i zapisałam się na fitness. Zapisałam się w zeszłym tygodniu. Byłam już trzy razy. Dzięki temu biegam... i robię sporo więcej. Bo jeżdżę na rowerkach i macham na orbitreku i jest SUPER.
Poczułam wiatr w żaglach.
Znowu wierzę, że tym razem się uda. Że dam radę i zejdę do tych 70 kg.
Umowę w fitnessie podpisałam na rok więc liczę, że wejdzie mi to w krew.
Tym razem wybrałam klub prawie w miejscu mojej pracy. Więc nie ma wykrętów, że jest mi nie po drodze. Wystarczy wcześniej wstać.