poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Ćwiczymy w domu

Trzy dni przerwy w aktywności. Bywa od czasu do czasu. Zregenerowałam się troszkę.

Dzisiaj kolejne podejście do ćwiczeń z Ewą Chodakowską. Kilka razy już ćwiczyłam. Z moją kondycją wiadomo... wymiękałam bardzo szybko. Za pierwszym razem po 10 minutach. Z każdym razem było coraz lepiej. Dzisiaj sukces... dotrwałam do końca. Ćwiczyłam Skalpel 1.
Nie było idealnie, przerywałam, odpoczywałam, ale jechałam dalej.
I chyba przesadziłam. Przez pół godziny po ćwiczeniach walczyłam z mdłościami. Wieczorem miałam pierwsze objawy migreny... wzięłam tabletkę i wyszłam z tego. Bałam się, że zakwasy mnie zabiją na drugi dzień.
Co ciekawe... zakwasy pojawiły się ale dopiero na trzeci dzień.

600 kcal spalone.

czwartek, 25 kwietnia 2013

U Brata na imieninach - rowerem

Dzisiaj wybrałyśmy się z córką na imieniny do mojego brata. Kawka i ciasto. Mąż ciągle w pracy... zabiera samochód więc wybrałyśmy się na rowerkach. Odrobina rekreacji.



wtorek, 23 kwietnia 2013

Biegam - Tydzień pierwszy. Dzień trzeci


Tym razem pobiegliśmy w trójkę. Ja, mąż i córka. I było fajnie. Tylko niestety nogi mnie bolały - kolana i uda. Martwię się coraz bardziej. Ale jeszcze nie poddaję.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rowerem na zakupy

Dzisiaj wybrałam się na zakupy do sklepu na rowerze. I fajnie. Miał to być dzień bez biegania dlatego zastąpiłam to rowerem. Nie daję spokoju moim udom.


niedziela, 21 kwietnia 2013

Biegam - Tydzień pierwszy. Dzień drugi


Pobiegłam razem z córką. Odkrywamy nowe tereny w okolicy naszego domu. Było bardzo fajnie.

Martwi mnie tylko, że od kiedy próbuję się ruszać bolą mnie kolana... gdy wstaję z krzesła czy wchodzę po schodach.
Po bieganiu bolą mnie uda tuż nad kolanami. To zakwasy... rozumiem... Mam nadzieję, że jak wzmocnię mięśnie to przestaną dokuczać mi kolana.
Każdy dzień aktywności przypłacam bólem różnych mięśni... czasem zbiorowo... ale chyba o to właśnie chodzi aby przypomnieć sobie, że mam mięśnie.

sobota, 20 kwietnia 2013

Nieplanowana wycieczka rowerowa

Po obiedzie wybraliśmy się na wycieczkę rowerową z moim Tatą. Mała to być krótka przejażdżka... nie skręciliśmy jednak w odpowiednią ścieżkę i wyszła nam niezła wyprawa w nieznane. Było bardzo przyjemnie. Dałam popalić moim udom.


Biegam - Tydzień pierwszy. Dzień pierwszy.


Znalazłam w internecie 6-cio tygodniowy plan treningów biegowych dla początkujących. Cel to bieg 30 minut bez zatrzymywania.
Przykładowy plan wygląda tak:

Tak więc "pobiegłam". Ubrałam buty, biustonosz sportowy, koszulkę, bluzę i spodnie... Telefon w garść, słuchawki w uszy. W telefonie w aplikacji Endomondo ustawiłam trening interwałowy: 0,3 minuty biegu, 4,3 minuty marszu i tak 6 razy.
I POBIEGŁAM
I było bardzo fajnie. I pomyślałam, że istnieje szansa, że mogę chcieć więcej...

Tylko muszę mieć lżejszą bluzę z kieszenią zamykaną na zamek. Bo cały czas bałam się o telefon i było mi za gorąco.

piątek, 19 kwietnia 2013

Na rowerze do pracy


Wybrałam się do pracy na rowerze... i do banku. W sumie 7 km. Tak bardziej rekreacyjnie. Jak nie mogłam to zsiadałam i prowadziłam rowerek. Stąd to powalające tempo. Ale zaliczone... a i na humor mi to nie zaszkodziło.

Jak ten czas leci

Lata lecą. Tak szybko.
Tak szybko jak nadmierne kilogramy wracają. Niestety.
Dzisiaj ważę 94 kg. Więcej niż kiedykolwiek.
Tak wiem.
Dietę w teorii mam w jednym paluszku. W praktyce też sobie nieźle radzę co udowodniłam w 2011 roku. Niestety stres zrobił swoje. Zapominałam o posiłkach, zapominałam o zakupach spożywczych, zapominałam, że przyjdzie moment, w którym trzeba będzie przygotować obiad dla rodziny. Później wielki obiad z tego co było w domu... później przekąski, za chwilę kolacja... zero ruchu... i mamy to co mamy.
Ale dość już o tym. Nie będę do tego wracać.

Od mniej więcej trzech tygodni próbuję poprawić swoją kondycję. Nie zakładam, że dzięki temu schudnę. Nie jest to mój główny cel. Mam bardzo złą kondycję. Najgorszą w życiu, kiedyś bardzo aktywnym. Otyłość + sporo lat + zero ruchu i mamy "kalekę z zaniedbania".

Tak więc... ćwiczenia z Ewą Chodakowską... rower... i bieganie.

Nauczona doświadczeniem powstrzymuję się przed rzuceniem się na głęboką wodę... przed zachłyśnięciem i poddaniem się w efekcie.

Ćwiczenia z Ewą... podchodzę do tego ze świadomością własnych ograniczeń. Próbuję ćwiczyć ile mogę. Bez przesady, bez łamania siebie... bo później płacę za to. Tak więc ćwiczyłam już kilka razy. Dwa ostatnie zrobiłam w całości. Ale to nie znaczy, że idealnie, że ani razu nie przerwałam... Przerwałam, ochłonęłam i jechałam dalej. Planuję tak robić co kilka dni.

Rower... na rower chodzę rekreacyjnie, gdy chcę odpocząć od biegania czy ćwiczeń z Ewą. Towarzyszy mi mąż... prawie zawsze. Rower traktuję jako metodę przemieszczania się na co dzień.

Bieganie... moje bieganie to jeszcze nie bieganie... ale lubię tak o tym mówić. Znalazłam w internecie plan treningowy dla początkujących. 6-cio tygodniowy. Celem jest bieganie przez 30 minut bez przerwy. Po raz pierwszy podeszłam do biegania profesjonalnie. Ostatnio jak próbowałam biegać... wyszłam z domu... przebiegłam 1,5 minuty... i wróciłam ze spuszczoną głową do domu... z poczuciem, że nie nadaję się do biegania, że nie nadaję się do niczego. Teraz wiem, że to był błąd. Bo po pierwsze ja jestem rewelacyjna ;) a biegać mogę się nauczyć. I zamierzam to zrobić.

Gdy jestem aktywna, gdy się bardzo zmęczę, gdy leżę i nie mogę się ruszyć - nie myślę o jedzeniu! Mam ochotę wyłącznie na lekkie jedzenie.

Liczę na poprawę kondycji.
A jeśli przy okazji schudnę... to martwić się nie będę.