środa, 28 września 2011

Dzień 80 - Chleb 3 zboża

Na wadze 79,9 kg

Udało mi się też kupić mąkę żytnią razową i nastawiłam zakwas. Ciekawe czy się uda.

Upiekłam dzisiaj chleb z mieszanki mąk trzy zboża Lubelli. Przepis z opakowania.

Przepis:
1/2 kg mąki trzy zboża, razowa
350 ml wody
łyżeczka soli
5 dag drożdży świeżych (ja dałam suche, nie całe opakowanie bo więcej  nie miałam)
Z własnej inicjatywy dodałam:
- pestki dyni
- garstkę żurawiny suszonej
- sezam na wierzch.

Zamieszałam wszystko razem i zostawiłam na 30 minut pod szmatką na słoneczku z okna.
Po 30 minutach zamieszałam wszystko porządnie, troszkę pomęczyłam i wsadziłam do foremki posmarowanej olejem. Przykryłam mokrą szmatką i postawiłam w słoneczku z okna na godzinę. Ładnie wyrosło. Posypałam sezamem. Zapomniałam skropić wodą. Gdybym skropiła to sezam po upieczeniu nie odpadałby a skórka byłaby lśniąca. Wsadziłam do nagrzanego piekarnika. Piekłam 40 minut w 220 stopniach C.
Wyszedł ładniejszy niż pszenny razowy (mój pierwszy). Lepiej wyrośnięty. A delikatna słodycz żurawiny jest rewelacyjna.
Polecam!


wtorek, 27 września 2011

Dzień 79 - Ciasteczka owsiane

Na wadze nadal 80,2 kg
Na obiad zrobiłam sałatkę z piersią kurczaka z grilla.
Ładnie wyglądała więc zamieszczam zdjęcie.



Przycisnął mnie dzisiaj głód na słodkie. Postanowiłam więc upiec ciasteczka owsiane.
Składniki:
6 łyżek otrąb pszennych
6 łyżek otrąb owsianych
Twarożek wiejski
Jogurt naturalny
1 jajko
2 łyżeczki kakao
1 łyżeczka cynamonu
4 łyżeczki słodzika w proszku

Wszystko razem mieszamy. Formujemy na blasze pokrytej papierem do pieczenia ciasteczka dowolnej wielkości. Pieczemy w temp. 200 st. C, 12-20 minut.
Moje zniknęły w 5 minut.
Smacznego!


poniedziałek, 26 września 2011

Dzień 78 - Chleb

Tak, dzisiaj na wadze 80,3 kg. Czyli jednak zobaczyłam znowu 8. Cholera!
Dietetyczka pociesza, że teraz to już musi być tylko lepiej.
Z tej rozpaczy postanowiłam upiec własny chleb. Na razie prosty, na próbę, łatwy.
I nawet fajny wyszedł. Smaczny.
Przepis zaczerpnęłam z opakowania mąki razowej pszennej.
Dzisiaj szukałam mąki razowej żytniej ale niestety nie było. Muszę poszukać w innych miejscach lub zamówić w necie. Chciałabym użyć jej do wyprodukowania własnego zakwasu.
A może ktoś ma własny zakwas i chciałby się podzielić? Chętnie przygarnę.

Podaję przepis na dzisiejszy chlebek:
1 kg mąki pszennej pełnoziarnistej
2 czubate łyżeczki soli
5 dag świeżych drożdży (ja dałam suche)
2,5 szklanki chłodnej wody

Słonecznik, pestki dyni, sezam (moja własna inwencja)

Nie miałam całego kilograma mąki więc zrobiłam połowę podanych wyżej składników.
Mąkę przesiać do miski. Dosypać drożdże, dolać wodę i sól. Dorzucić słonecznik i dynię. Wyrobić na gładką luźną masę. Przykryć szmatką i odstawić w ciepłe miejsce na 15 minut. Po tym czasie podzielić ciasto na porcje (3 bochenki z 1 kg mąki). Uformować bochenki i umieścić w nasmarowanej olejem blasze (w moim przypadku duża keksówka). Odstawić pod przykryciem w ciepłe miejsce (45-60 minut) aż ciasto podwoi swoją objętość. Przed wsadzeniem do piekarnika posmarować wodą i posypać sezamem. Piec 25-30 minut w temp. 220 st. C. Po wypieczeniu studzimy na kratce.
Smacznego.

A na zdjęciu mój pierwszy chlebek:



czwartek, 22 września 2011

Dzień 74 - placuszki serowe

Włączył mi się dzisiaj głodomór.
Nieustannie głodna.
Udało mi się go pokonać za pomocą placuszków serowych.


Składniki:
250 gram twarogu chudego
3 jajka
4 łyżki mąki kukurydzianej
4 łyżki mleka (dodałam trochę więcej)
Słodzik w proszku do smaku
Olejek pomarańczowy (może być waniliowy albo inny)

Wrzuciłam wszystko do miski, zblendowałam i wylewałam po 2 łyżki na suchą patelnię teflonową. 
Podawać z dżemem, jogurtem, syropem klonowym... co kto może i lubi.
Z tej porcji wyszło 10 placuszków... najedliśmy się z mężem po kokardkę :)
Polecam!

czwartek, 8 września 2011

Dzień 60

Coś nie mogę pokonać tej 8 z przodu wagi.
Piję zbyt mało wody. Może dzisiaj uda mi się to nadrobić.
Na obiad planuję kurczaka na szybko.

wtorek, 6 września 2011

Dzień 58

Na obiad zrobiłam cukinię faszerowaną mięsem drobiowym z papryką.
Wystarczyło na dwa dni.
Zapomniałam zrobić zdjęcia :)

poniedziałek, 5 września 2011

Dzień 57

Na wadze 80,4 kg. Już niedługo mam nadzieję zobaczyć 7 na początku.

Na obiad zjadłam w mieście pstrąga z pieca. Ryby to moja zmora. Po ostatnim zatruciu ciągle jedzona ryba rośnie mi w gardle. Wiem, że ryby powinny być w moim jadłospisie... dlatego walczę. W tygodniu chcę spróbować zrobić rybę po grecku w wersji light.

sobota, 3 września 2011

Kurczak z mozzarellą

Na obiad zrobiłam dzisiaj na życzenie męża pierś z kurczaka z mozzarellą.
Nie jest to zbyt dietetyczne danie ale bardzo dobre i krzywdy zrobić nie powinno.
Szykujemy filety z kurczaka, przecinamy na pół wzdłuż. Smarujemy pesto bazyliowym. Kładziemy na blachę i do piekarnika 170 st. C. Gdy zaczyna się rumienić wyciągamy. Na każdy kawałek kładziemy gruby plaster pomidora i plaster mozzarelli, użyłam takiej do pizzy ale normalna też może być. Wszystko znowu do piekarnika. Pieczemy do momentu aż mozzarella się rozpuści i zarumieni.
Podałam z surówką.
Smacznego!

Dzień 55 - Sernik waniliowy

Na wadze 80,8 kg

Postanowiłam upiec na weekend ciasto. Tym razem padło na sernik.
Ten sam co poprzednio. Nie podałam wcześniej przepisu więc zrobię to teraz.
0,5 kg chudego twarogu
4 jajka
2-3 łyżki słodziku w proszku
3 łyżki zmielonych otrąb owsianych
3/4 szklanki mleka o niskiej zawartości tłuszczu
aromat waniliowy

Białka ubić na sztywną pianę. Ser (zmielony), żółtka, słodzik, aromat, otręby zmiksować z mlekiem na rzadką masę. Dodać ubitą pianę. Masę przelać do tortownicy wyłożonej pergaminem. Piec około godziny w temp. 160-170 st. C. Przestudzić, a następnie schłodzić w lodówce.

Przepis już sprawdzony. Polecam!


Dzień 36 - Naleśniki

Na wadze 82,3 kg

Zatęskniłam do naleśników. Poszperałam i znalazłam przepis na naleśniki z produktów dozwolonych.

4 jajka
2 łyżki skrobii
0,5 szkl mleka
1/3 szkl wody gazowanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Mieszamy wszystko razem. Ciasto wychodzi bardzo rzadkie. Wylewamy chochlę na dobrą patelnię teflonową. Czekamy aż całkowicie się zetnie. Delikatnie przewracamy na drugą stronę. Wychodzi mi z tego 8 naleśników. Wystarczają na dwa dni.
W związku z tym, że dżemy też są zabronione ze względu na zawartość cukru... zrobiłam własne powidełka z moreli. Pokroiłam morele na kawałki razem ze skórką. Poddusiłam aż się rozpadły. Za pomocą blendera rozdrobniłam również skórki. Wyszła ładna gładka masa. Dosłodziłam odrobinę słodzikiem. I zjadłam razem z naleśnikami. Pycha!



 

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dzień 29 - Kurczak w occie winnym

Na wadze 83,4 kg

Diety na ten tydzień:
- Chłodnik z ogórka - dwa dni
- Kurczak w occie winnym - dwa dni
- Urozmaicona - trzy dni

Zaczynam od kurczaka w occie winnym:
Mięso pokroić w kawałki, w misce przygotować: ocet winny, oliwa z oliwek 1:1 (np dwie łyżki octu i dwie łyżki oliwy do przygotowania 3-4 pojedynczych piersi z kurczaka), w przepisie jest też 1 porcja wody ale ja to pominęłam. Do sosu dodać sól i pieprz. Wrzucić pokrojonego kurczaka, dokładnie wymieszać, przykryć i odstawić do lodówki na min. 3 godziny. Najlepiej na całą noc. Wyrzucić wszystko na ciepłą patelnię. Podsmażyć!
Podawać na surówce. Rewelacja! Od dzisiaj stały gość na moim stole.


czwartek, 4 sierpnia 2011

Dzień 25 - Kurczak Curry

Na wadze 83,7

Przepis na kurczaka Curry (3-4 porcje):
60 dag piersi z kurczaka, 4 cebulki dymki, łyżeczka koncentratu pomidorowego, 2 ząbki czosnku, 30 dag jogurtu naturalnego 2%, 2 łyżki oliwy z oliwek, 2 płaskie łyżki przyprawy curry.

Dymkę pokroić w piórka i poddusić na oliwie z rozgniecionym czosnkiem i koncentratem pomidorowym. Zdjąć z ognia, zalać jogurtem i dodać curry. Mięso kurczaka pokroić w kostkę, wymieszać z sosem i odstawić na godzinę do lodówki. Dusić następnie pod przykryciem około 30 minut w razie potrzeby podlać wodą.

Podałam z surówką.

Wyszło przepyszne. Polecam!


poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Dzień 22 - Paprykowa wołowina

Na wadze 84,5 kg

Diety na ten tydzień:
- Paprykowa wołowina
- Kurczak curry
- Urozmaicona

Zaczęłam od paprykowej wołowiny
Składniki:
600 g chudej wołowiny
200 g zielonej papryki
300 g pomidorów
100 g cebuli
4 łyżki świeżej posiekanej bazylii
sól
papryka ostra

Mięso oczyścić z błon i ścięgien, umyć, osuszyć, pokroić w plastry, zbić tłuczkiem formując małe okrągłe bitki o średnicy 5-6 cm. Bitki ułożyć w rondlu, oprószyć ostrą papryką, podlać 3 łyżkami wrzącej wody. Przykryć, dusić na małym ogniu. Po kilku minutach dodać obraną i drobno posiekaną cebulę. Paprykę i pomidory umyć. Pokroić i dodać do rondla. Gdy pomidory całkiem się rozgotują potrawa powinna być gotowa. Sprawdzić smak i ewentualnie dodać nieco soli i ostrej papryki, posypać posiekaną bazylią.


środa, 27 lipca 2011

Dzień 17 - Pulpeciki drobiowe

Wymyśliłam nowy sposób na pierś z kurczaka. Może być też z indyka.
Pulpeciki drobiowe.
Pierś z kurczaka zmielić. Dodać jajko, cebulkę, sól, pieprz i otręby (2 -3 łyżki) najlepiej zmielone. Wymieszać. Zostawić na chwilkę aż stężeje. W garnku zagotować wodę (3 cm od dna). Za pomocą dwóch łyżeczek formować kuleczki i wrzucać na gotującą się wodę. Chwilę pogotować, dodać przecier pomidorowy. Sos doprawić do smaku.
Aby nie robić do tego surówki, dodaję do sosu pieczarki, cukinię i co tam jeszcze w łapki wpadnie warzywnego... gotuję do miękkości warzyw.
Zajadam łyżką jak zupę. Bardzo dobre i sycące.
Rodzinka gotuje sobie do tego ryż.
Polecam.


poniedziałek, 25 lipca 2011

Dzień 15 - Arbuz z fetą

Na wadze 85,0 kg
Na najbliższy tydzień zaplanowane zostały diety:
- Wakacyjna z arbuzem i fetą przez 2 dni
- Pikantny kurczak - 2 dni
- Urozmaicona - 3 dni

Dzisiaj zaczęłam od Wakacyjnej.
Przepis na sałatkę arbuzową z fetą:
Arbuz pokroić w kosteczki, usunąć pestki. Odtłuszczony ser feta 12% pokroić w kosteczki, kilka czarnych oliwek pokroić w plasterki. Połączyć razem. Pół łyżki stołowej pestek słonecznika uprażyć na patelni teflonowej i posypać nimi sałatkę. Podawać mocno schłodzoną.

Do przepisu tego podeszłam dosyć sceptycznie i byłam bardzo zdziwiona, że sałatka ta ma coś w sobie. Jest naprawdę dobra! Zagości na stałe w moim jadłospisie.
Polecam!
Zdjęcia niestety zapomniałam zrobić.

piątek, 22 lipca 2011

Dzień 12 - sernik

Dzisiaj na wadze 85,6 kg.
Ciąg dalszy diety urozmaiconej.
Śniadanie - 2 kromki z twarogiem i nektarynka
Drugie śniadanie - figbroki z maślanką
Obiad - pulpety drobiowe w sosie pomidorowym z sałatką pomidorową.
Podwieczorek: kawa, ciastko, maślanka z fibrokami.
Kolacja:
W związku z tym, że jutro impreza z okazji urodzin córki... piekę własnie sernik. Pewnie skończy się na tym, że sama będę go jadła... cóż, przeżyję.
Przepis na sernik (s. 108) pochodzi z książki P. Dukana - Nie potrafię schudnąć. Przepisy specjalnie dla Polaków.
Sernik wyszedł pyszny. Szkoda, że nie miałam olejku waniliowego bo byłby jeszcze lepszy. W każdym razie cała moja rodzinka go jadła i wszystkim smakował.
A wyglądał tak:
W piekarniku:


Po wyjęciu gdy już opadł:



czwartek, 21 lipca 2011

Dzień 11

Na wadze ciut więcej niż wczoraj, ale nic to... są powody... @.
Trzymam dietkę.
Jutro planuję upiec serniczek zgodny z dietą. Ciekawe jaki będzie. Moja rodzina też już nie może się doczekać ;)
W sobotę urodziny mojej córki. W związku z tym goście i tort... Mam nadzieję, że z serniczkiem nie będę musiała bardzo walczyć ze sobą. Kto wie kiedy wreszcie się złamię. Nie wiem czy zawsze będę taką twardzielką.
Poniżej zdjęcie mojego drugiego śniadanka: fibroki, maślanka, borówki, morele.

środa, 20 lipca 2011

Dzień 10

Dzisiaj rano na wadze 85,9 kg.
Poniżej wklejam takie fajne coś :)


Dzisiaj drugi dzień diety uderzeniowej. Nie wiem na czym polega to uderzenie. Chyba na zanudzeniu.
Śniadanie i drugie śniadanie takiej jak zwykle.
Na obiad leczo + ryba.
Podwieczorek kawka i 2 ciasteczka.
Na kolację leczo + ryba. Ale sama nie wiem... czy coś się stanie jeśli wcale nie zjem kolacji?
Innych sensacji brak.
Na zdjęciu rybka na grillu:


wtorek, 19 lipca 2011

Dzień 9

Rano 86,1 kg na wadze.
Na śniadanko suchy chlebek z wędliną z piersi kurczaka i ogórek surowy.
Drugie śniadanie - owoce, maślanka, fibroki
Obiad - leczo z papryki, pieczarek, pomidorów i cukinii.
Podwieczorek - dwie morelki, kawa i dwa ciasteczka
Kolacja - nektarynka i maślanka - powinnam zjeść leczo ale głodna nie byłam.
Cały dzień duuuużo wody.
Dzięki ciasteczkom nie ciągnie mnie do słodkiego. I nie myślę cały czas, że chciałabym zjeść coś słodkiego.
Jest dobrze.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Dzień 8

Jetem po wizycie u dietetyczki.
W ciągu tygodnia schudłam 1,7 kg. Ponoć dobrze.
Na ten tydzień mam dietę:
- uderzeniowa kolorowa - 3 dni
- urozmaicona - 4 dni
Czyli 4 dni to co w ubiegłym tygodniu a 3 dni leczo i ryba dwa razy dziennie. Jeszcze przemyślę kiedy urządzę te trzy dni uderzeniowe. Pewnie jutro. Pójdę na rynek i kupię materiały na to leczo. Martwi mnie ta ryba. Po ostatnim zatruciu trudno mi się przełamać. No ale nie mam trzech latek. Coś wymyślę.
Dieta uderzeniowa - kolorowa:
Śniadanie:
- kawa - myślę, że herbata czerwona też może być,
- 2 kromki razowe z wędliną drobiową lub chudym twarogiem i kolorowymi warzywami.
Drugie śniadanie:
- jogurt odtłuszczony + 5 truskawek + 2 łyżki jagód + 2 łyżki fibroki granulki
Obiad:
- leczo z warzyw (pokrojone w kostkę: cukinia, papryka czerwona, zielona, żółta, pomidory, pieczarki, umieścić w garnku w małej ilości bulionu, dusić do rozgotowania pomidorów, na końcu dodać przyprawy)
- ryba pieczona (200 g)
Podwieczorek:
- koktajl owocowy na bazie maślanki lub naturalnego jogurtu.
Kolacja:
- Leczo + ryba - w mniejszych ilościach  niż na obiad.

A co do dzisiejszego menu...
Śniadanie - słabo pamiętam... ale chyba chrupkie pieczywko, dwie kromki z twarogiem i pomidorem.
Drugie śniadanie - 2 morelki, kawa, 2 ciastka otrębowe
Obiad: Leczo z kurczakiem
Podwieczorek - koktajl z truskawek i malin z maślanką, kwa i dwa ciastka
Kolacja - 2 morelki - miało być leczo ale nie mogę.

niedziela, 17 lipca 2011

Dzień 7

Od lat w niedzielę mąż wstaje pierwszy, idzie do sklepu po ciepłe jeszcze bułeczki (tylko w niedziele są takie świeże). Ja szykuję jajecznicę na masełku.
Dzisiaj było inaczej. Wstałam pierwsza, aby zdążyć zjeść śniadanie o 9.00. Przygotowałam sobie jajecznicę... z jednego jajka, bez masła... paskudztwo. I zjadłam ją na dwóch kromkach wasy z plastrami pomidora.
Później dopiero poszliśmy razem z mężem do sklepu po ciepłe bułeczki, których nie miałam jeść.
Drugie śniadanie tradycyjnie.
Na obiad pojechaliśmy do mojego brata. I to było wyzwanie. Zabrałam ze sobą piersi z kurczaka i sałatkę. Musiałam jednak się przyznać dlaczego tego nie zjem, tamtego nie zjem... Trochę zamieszania narobiłam. Ale ostatecznie nie było źle.
Później kawa. Stosy ciasta... rafaello, sernik i coś tam jeszcze... nie wiem, nie próbowałam. Zjadłam nektarynkę do kawy.
Przeżyłam, nie dałam się docinkom odnośnie diety, nie dałam się pokusom...
Ciekawe jak to będzie na jutrzejszym ważeniu.
Na zdjęciu moje dzisiejsze śniadanie.


sobota, 16 lipca 2011

Dzień 6

Udany dzień.
Śniadanko takie jak wczoraj. Mąż jadł świeże bułeczki jak co sobotę... tylko troszkę było mi żal.
Drugie śniadanie i podwieczorek takie samo jak wczoraj... dorzuciłam kilka borówek amerykańskich.
Obiad:

Duszone udka z kurczaka:
3 udka bez skóry i zbędnego tłuszczu
1 cebula
10 pieczarek
1 marchewka
świeże zioła (tymianek i majeranek)
sól i pieprz
Duszone udka z kurczaka, bez skóry, wycięłam też cały widoczny tłuszczyk. Udka podzielone na pół, będzie na dwa dni. Dla mnie najmniejsze. Podzielone i natarte przyprawami mięso ułożyłam na dnie naczynie żaroodpornego. Na to pokrojona średnia cebula, pieczarki podzielone na cztery, marchewka podzielona na kawałki. Przykrywamy i do piekarnika. Dusimy około godziny w 190 stopniach. Do tego surówki. Rodzinka zjadła i nie marudziła... a chyba nawet smakowało im.
Kolacja: dwa chlebki wasa z twarogiem wiejskim i pomidorkiem.
Brak objawów odstawienia cukru.
Jutro wyzwanie, rodzinny grill. Dla bezpieczeństwa przygotowałam piersi z kurczaka i jakąś surówkę zrobię. Tylko co z tymi ciastami co brat już zakupił...

piątek, 15 lipca 2011

Dzień 5

Wstałam dzisiaj z ogromnym ssaniem w żołądku. Na wadze bez zmian, oczywiście nie spodziewam się codziennych spektakularnych zmian. Z drugiej jednak strony lepiej bez zmian niż więcej.
Mąż stwierdził wczoraj, że lubi jak jestem na diecie bo jemy wtedy pysznie. Gdyby później nie uzupełniał cukrów i kalorii można by uznać, że jest na diecie razem ze mną. Dobrze, że przynajmniej nie muszę gotować dwóch obiadów. Córka na razie wymiksowuje się z jedzenia z nami. Wczoraj jadła u koleżanki. Ale nie ma wyjścia. Musi jeść to co my.
Na zdjęciu poniżej widać moje śniadanko. Pycha. Bardzo mi smakowało i odpukać na razie nie mam objawów głodu cukrowego.

Czerwona herbata
2 kromki żytnie Wasa
4 łyżeczki twarożku wiejskiego z biedronki (14% tłuszczu - nie wiem czy nie zbyt dużo, zapytam dietetyczkę)
2 maciupkie ogórki ze skórką
1/2 pomidora
1 łyżeczka oliwy z oliwek
sól morska i pieprz do smaku

Drugie śniadanie:

1 nektarynka twarda i słodka :)
2 łyżki fibroków
maślanka
Kawa z odrobiną mleka 1,5% 
(małe zmiany, małe kroczki... wymieniłam mleko 3,2% na 1,5% zobaczymy czy buntu nie będzie)

Na obiad leczo ugotowane wczoraj:
2 kabaczki: zielony i żółty
2 czerwone papryki
1 zielona
2 żółte
8 pieczarek
2 małe kotlety ze schabu (nie wiem czy powinnam)
Przyprawy
Przecier pomidorowy
Uduszone w niewielkiej ilości wody.


Podwieczorek - to samo co na drugie śniadanie.
Kolacja:
1/2 pomidora
2 malutkie ogórki surowe
1 jajko
1 chlebek chrupki
2 łyżeczki twarogu wiejskiego
1 łyżeczka oliwy z oliwek
czerwona herbata



Wieczorem, z pełną odpowiedzialnością piszę, że głód na słodkie dzisiaj nie wystąpił. Fajny dzień.

czwartek, 14 lipca 2011

Dzień 4 - Cukru!!

Dzisiaj znowu ciężko. Jedyną pociechą jest fakt, że na wadze rano było 87,1 kg.
Piję bardzo dużo wody. Ciągle biegam do kibelka. Jeśli to ma pomóc w pozbyciu się nadmiaru zatrzymywanej wody w organizmie to ok.
Słodkiego bardzo mi się chce. Głowa boli. Na obiad zjadłam zupę warzywną... taką bez ziemniaków, bez kostki rosołowej, bez śmietany... samo zdrowie. Więc teraz głodna jestem. Na kolację zjem sobie coś troszkę bardziej pożywnego bo przecież nie chodzi o osłabienie całkiem organizmu (kotlet ze schabu w ziołach upieczony na grillu z sałatą z czosnkiem i oliwą z oliwek.
Na śniadanie zjadłam kanapki z chlebka chrupkiego pełnoziarnistego z resztką kurczaka z grilla i sałatką z połowy pomidora z ogórkiem i oliwą z oliwek - pychotka. Na drugie śniadanie tradycyjnie już kefir, owoce i kawa.
Na jutro na obiad gotuję leczo. Masa warzywek z listy dozwolonych i 2 malutkie kotlety ze schabu, żeby mięsko też jakieś było. Mam nadzieję, że to nie jest zbyt wielki grzech przy takiej ilości warzyw... braku kostki rosołowej czy wegety dla smaku i bez zagęszczacza.
Poniżej zdjęcie tego co wrzuciłam do gara:

środa, 13 lipca 2011

Dzień 3 - Na głodzie

To był ciężki dzień.
Ból głowy, trzęsawka, paskudny humor. Ewidentne objawy odstawienia cukru, którego nie jem od niedzieli czyli 4 dni. Zero cukru do kawy, zero słodyczy. Jeśli takie objawy utrzymają się dłużej niż kilka dni to nie dam rady.
Mam nadzieję, że takie trudne będą pierwsze dwa trzy tygodnie tylko.
Nic dziwnego, że organizm się buntuje. Do tej pory jadłam naprawdę dużo słodyczy do tego, pieczywo, omlety, chlebek w jajku, makarony... i do tego objadałam się po kokardkę.
To teraz mi źle.
Wczoraj na obiad upiekłam na grillu 4 piersi z kurczaka. Wszystkie wielkości są dla 2 osób bo karmię też mojego męża... córka sporadycznie. Do piersi wagon sałatki szpinakowej i po pół pomidora z mozarellą.
Na kolację zjadłam to samo co na obiad.
Drugie śniadanie i podwieczorek taki sam zestaw: kawa, owoce (nektarynki, maliny) i kefir.
Natomiast dzisiejsze śniadanie można zobaczyć na załączonym obrazku. Chleb razowy, maźnięty musztardą, na to pierś z kurczaka (z tych 4 upieczonych na grillu) i dwa malutkie ogóreczki - pycha.
Naprawdę to co jem bardo mi się podoba i smakuje. Tylko CUKRU mi potrzeba!


Na poniższym zdjęciu jest obiad dzisiejszy. 


wtorek, 12 lipca 2011

Dieta urozmaicona - produkty zakazane

Przez pierwsze 7 dni (do następnego spotkania) jestem na diecie urozmaiconej.
Lista produktów zakazanych:
Pieczywo: inne niż: razowe, chrupkie lub typu graham
Warzywa wymagające kontroli: fasola, bób, soja, kukurydza, groszek, buraki gotowane, marchew gotowana.
Mięsa: wieprzowina, baranina, boczek, skwarki, wędliny, konserwy mięsne, parówki.
Ryby o zaw. tłuszczu od 5-28%: łosoś, sardynka, sardela, makrela, śledź, tuńczyk, węgorz, karp, halibut. Należy unikać dań rybnych w oleju lub sosach.
Jaja: nie więcej niż 3 lub 4 żółtka na tydzień, białka w dowolnej ilości.
Owoce: Należy unikać spożywania fig, bananów, winogron, awokado, oliwek i kokosów.
Oleje i tłuszcze: Należy unikać potraw smażonych i tłustych. Nie powinno się używać smalcu, masła i margaryny.
Sery: Należy unikać serów tłustych, żółtych, oscypków i pleśniowych.
Napoje: Nie powinno się pić napojów alkoholowych, gazowanych, słodzonych soków owocowych ani napojów chłodzących.
Przyprawy: sól można spożywać tylko w niewielkich ilościach.
Nie stosować: majonezu, ketchupu, mąki i bułki tartej do panierowania oraz mąki do zagęszczania zup i sosów, śmietany.
Produkty mączne: makarony, pierogi, kluski, naleśniki oraz fastfoody nie są wskazane w trakcie stosowania diety.

Dieta urozmaicona - produkty dozwolone

Przez pierwsze 7 dni (do następnego spotkania) jestem na diecie urozmaiconej.
Lista produktów dozwolonych:
Pieczywo: razowe, chrupkie lub typu graham
Warzywa nie wymagające kontroli: botwinka, seler, bakłażany, rzeżucha, brokuły, dynia, kabaczki, cebula, kapusta, kalafior, pieczarki, cykoria, szparagi, szpinak, sałata, brukiew, kalarepa, ogórki, papryka, rzodkiew, grzyby, pomidory, cukinia, pietruszka, rzepa, szczypiorek.
Warzywa wymagające kontroli (200 gram lub 2 razy w tygodniu do urozmaicenia sałatek): karczochy, brukselka, zielona fasolka, por.
Mięsa: chuda cielęcina, mięso z kurczaka i indyka bez skóry, wołowina, mięso z zająca i królika, chude wędliny drobiowe.
Chude ryby: dorsz, leszcz, dorada, sola, pstrąg, mintaj, tilapia, sieja, morszczuk, szczupak, tuńczyk w wodzie lub sosie własnym.
Owoce morza: małże, ostrygi, kalmary, ośmiornica, kraby, krewetki, langusta.
Jaja: nie więcej niż 3 lub 4 żółtka na tydzień, białka w dowolnej ilości.
Owoce: 1 miseczka czereśni, wiśni, 3 śliwki, 1 kubek truskawek, 1 granat, 2 mandarynki, 1 jabłko, 1 szklanka jagód, malin, jeżyn, agrestu, porzeczek, poziomek, 1 brzoskwinia, 1 nektarynka, 2 morele, 2 plastry melona lub arbuza, 2 krążki ananasa naturalnego, 2 kiwi, 1 pomarańcza, 1 papaja, 1 gruszka, 1 grejpfrut. Zalecane spożycie owoców pomiędzy trzema głównymi posiłkami.
Oleje i tłuszcze: maksymalnie 2 łyżki oliwy z oliwek.
Sery: biały chudy twaróg, serek wiejski i homogenizowany do 7% tłuszczu, jogurt naturalny, kefir, maślanka - do 3% tłuszczu.
Napoje: Woda w dowolnej ilości.
Przyprawy: w rozsądnych ilościach: czosnek, cebula, kminek, cytryna, musztarda, papryka, pieprz, ocet winny, liść laurowy, oregano.

Dzień 2 - Wizyta u dietetyczki

Postanowiłam, że schudnę teraz albo już nigdy. Nie będę więcej próbować. Kolejną dekadę swojego życia chcę rozpocząć jako szczupła osoba. Mam na to prawie rok.
W związku z moją działalnością zawodową nawiązałam współpracę z dietetyczką. Chodziło o urozmaicenie imprez organizowanych dla Pań. Nie ma to jak możliwość rozmowy o diecie, zważenia się, zmierzenia i rozmowa o stanikach, oraz możliwość sprawdzenia swojego prawidłowego rozmiaru biustonosza. Panie na takich spotkaniach mogą się też dowiedzieć jak się zakłada biustonosz, jak powinien dobrze leżeć, jak wygląda dobrze dobrany stanik i jaki to ma wpływ na naszą postawę i figurę. Tak więc chcąc lub nie... poznałam dwie miłe panie, które zajmują się odchudzaniem ludzi. Czy to nie jest dla mnie idealna sytuacja, skoro chcę zrzucić małe co nieco? 
Po wstępnej rozmowie umówiłam się u moich znajomych w gabinecie. 
Byłam wczoraj. Zostałam zmierzona, zważona oraz opowiedziałam o swoich nawykach - czyli wypełniłam ankietę. 
Moje wyniki są zatrważające. Na nic moje dobre samopoczucie. To ostatni gwizdek aby się za siebie zabrać.
Założyłam tego bloga aby spisać moje przejścia. Zakładałam, że będę szczera do bólu i nie będę koloryzować. Bo przecież nie chodzi o to aby zrobić coś na pokaz. 
Opiszę więc poniżej moje wyniki. Czarno na białym.
Analiza tłuszczów w organizmie:
Waga - 88,5 kg (64)
Nadmiar tłuszczu - 13,89 kg (0)
Zatrzymywanie wody - 10,61 kg (0)
W nawiasach umieściłam prawidłowe wartości.

Wygląda na to, że mam 24,5 kg do zrzucenia.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Dzień 1 - i od początku

Wiadomo, to nie pierwszy raz. Jak każda kobieta przynajmniej kilka razy próbowałam odzyskać sowją wagę sprzed ciąży. Moja córka ma już 15 lat. A tamtej mnie ciągle nie widać.
Tym razem postanowiłam podejść do sprawy profesjonalnie. Poszłam do dietetyczki. Dostałam jakieś suplementy: coś z błonnikiem i tabletki, które mają spowodować, że nie będę miała ochoty na słodycze.
Słodyczy nie jem od 3 dni. Dzisiaj mam objawy odstawienia. Trzęsą mi się ręce. Ale całkiem możliwe, że to od targania bardzo ciężkich siat z ryneczku, na który udałam się w celu zaopatrzenia w owoce i warzywa niezbędne w mojej diecie. 
Mam zaplanowany pyszyny obiad. Zobaczymy jak będę trzymać.