środa, 28 września 2011

Dzień 80 - Chleb 3 zboża

Na wadze 79,9 kg

Udało mi się też kupić mąkę żytnią razową i nastawiłam zakwas. Ciekawe czy się uda.

Upiekłam dzisiaj chleb z mieszanki mąk trzy zboża Lubelli. Przepis z opakowania.

Przepis:
1/2 kg mąki trzy zboża, razowa
350 ml wody
łyżeczka soli
5 dag drożdży świeżych (ja dałam suche, nie całe opakowanie bo więcej  nie miałam)
Z własnej inicjatywy dodałam:
- pestki dyni
- garstkę żurawiny suszonej
- sezam na wierzch.

Zamieszałam wszystko razem i zostawiłam na 30 minut pod szmatką na słoneczku z okna.
Po 30 minutach zamieszałam wszystko porządnie, troszkę pomęczyłam i wsadziłam do foremki posmarowanej olejem. Przykryłam mokrą szmatką i postawiłam w słoneczku z okna na godzinę. Ładnie wyrosło. Posypałam sezamem. Zapomniałam skropić wodą. Gdybym skropiła to sezam po upieczeniu nie odpadałby a skórka byłaby lśniąca. Wsadziłam do nagrzanego piekarnika. Piekłam 40 minut w 220 stopniach C.
Wyszedł ładniejszy niż pszenny razowy (mój pierwszy). Lepiej wyrośnięty. A delikatna słodycz żurawiny jest rewelacyjna.
Polecam!


wtorek, 27 września 2011

Dzień 79 - Ciasteczka owsiane

Na wadze nadal 80,2 kg
Na obiad zrobiłam sałatkę z piersią kurczaka z grilla.
Ładnie wyglądała więc zamieszczam zdjęcie.



Przycisnął mnie dzisiaj głód na słodkie. Postanowiłam więc upiec ciasteczka owsiane.
Składniki:
6 łyżek otrąb pszennych
6 łyżek otrąb owsianych
Twarożek wiejski
Jogurt naturalny
1 jajko
2 łyżeczki kakao
1 łyżeczka cynamonu
4 łyżeczki słodzika w proszku

Wszystko razem mieszamy. Formujemy na blasze pokrytej papierem do pieczenia ciasteczka dowolnej wielkości. Pieczemy w temp. 200 st. C, 12-20 minut.
Moje zniknęły w 5 minut.
Smacznego!


poniedziałek, 26 września 2011

Dzień 78 - Chleb

Tak, dzisiaj na wadze 80,3 kg. Czyli jednak zobaczyłam znowu 8. Cholera!
Dietetyczka pociesza, że teraz to już musi być tylko lepiej.
Z tej rozpaczy postanowiłam upiec własny chleb. Na razie prosty, na próbę, łatwy.
I nawet fajny wyszedł. Smaczny.
Przepis zaczerpnęłam z opakowania mąki razowej pszennej.
Dzisiaj szukałam mąki razowej żytniej ale niestety nie było. Muszę poszukać w innych miejscach lub zamówić w necie. Chciałabym użyć jej do wyprodukowania własnego zakwasu.
A może ktoś ma własny zakwas i chciałby się podzielić? Chętnie przygarnę.

Podaję przepis na dzisiejszy chlebek:
1 kg mąki pszennej pełnoziarnistej
2 czubate łyżeczki soli
5 dag świeżych drożdży (ja dałam suche)
2,5 szklanki chłodnej wody

Słonecznik, pestki dyni, sezam (moja własna inwencja)

Nie miałam całego kilograma mąki więc zrobiłam połowę podanych wyżej składników.
Mąkę przesiać do miski. Dosypać drożdże, dolać wodę i sól. Dorzucić słonecznik i dynię. Wyrobić na gładką luźną masę. Przykryć szmatką i odstawić w ciepłe miejsce na 15 minut. Po tym czasie podzielić ciasto na porcje (3 bochenki z 1 kg mąki). Uformować bochenki i umieścić w nasmarowanej olejem blasze (w moim przypadku duża keksówka). Odstawić pod przykryciem w ciepłe miejsce (45-60 minut) aż ciasto podwoi swoją objętość. Przed wsadzeniem do piekarnika posmarować wodą i posypać sezamem. Piec 25-30 minut w temp. 220 st. C. Po wypieczeniu studzimy na kratce.
Smacznego.

A na zdjęciu mój pierwszy chlebek:



czwartek, 22 września 2011

Dzień 74 - placuszki serowe

Włączył mi się dzisiaj głodomór.
Nieustannie głodna.
Udało mi się go pokonać za pomocą placuszków serowych.


Składniki:
250 gram twarogu chudego
3 jajka
4 łyżki mąki kukurydzianej
4 łyżki mleka (dodałam trochę więcej)
Słodzik w proszku do smaku
Olejek pomarańczowy (może być waniliowy albo inny)

Wrzuciłam wszystko do miski, zblendowałam i wylewałam po 2 łyżki na suchą patelnię teflonową. 
Podawać z dżemem, jogurtem, syropem klonowym... co kto może i lubi.
Z tej porcji wyszło 10 placuszków... najedliśmy się z mężem po kokardkę :)
Polecam!

czwartek, 8 września 2011

Dzień 60

Coś nie mogę pokonać tej 8 z przodu wagi.
Piję zbyt mało wody. Może dzisiaj uda mi się to nadrobić.
Na obiad planuję kurczaka na szybko.

wtorek, 6 września 2011

Dzień 58

Na obiad zrobiłam cukinię faszerowaną mięsem drobiowym z papryką.
Wystarczyło na dwa dni.
Zapomniałam zrobić zdjęcia :)

poniedziałek, 5 września 2011

Dzień 57

Na wadze 80,4 kg. Już niedługo mam nadzieję zobaczyć 7 na początku.

Na obiad zjadłam w mieście pstrąga z pieca. Ryby to moja zmora. Po ostatnim zatruciu ciągle jedzona ryba rośnie mi w gardle. Wiem, że ryby powinny być w moim jadłospisie... dlatego walczę. W tygodniu chcę spróbować zrobić rybę po grecku w wersji light.

sobota, 3 września 2011

Kurczak z mozzarellą

Na obiad zrobiłam dzisiaj na życzenie męża pierś z kurczaka z mozzarellą.
Nie jest to zbyt dietetyczne danie ale bardzo dobre i krzywdy zrobić nie powinno.
Szykujemy filety z kurczaka, przecinamy na pół wzdłuż. Smarujemy pesto bazyliowym. Kładziemy na blachę i do piekarnika 170 st. C. Gdy zaczyna się rumienić wyciągamy. Na każdy kawałek kładziemy gruby plaster pomidora i plaster mozzarelli, użyłam takiej do pizzy ale normalna też może być. Wszystko znowu do piekarnika. Pieczemy do momentu aż mozzarella się rozpuści i zarumieni.
Podałam z surówką.
Smacznego!

Dzień 55 - Sernik waniliowy

Na wadze 80,8 kg

Postanowiłam upiec na weekend ciasto. Tym razem padło na sernik.
Ten sam co poprzednio. Nie podałam wcześniej przepisu więc zrobię to teraz.
0,5 kg chudego twarogu
4 jajka
2-3 łyżki słodziku w proszku
3 łyżki zmielonych otrąb owsianych
3/4 szklanki mleka o niskiej zawartości tłuszczu
aromat waniliowy

Białka ubić na sztywną pianę. Ser (zmielony), żółtka, słodzik, aromat, otręby zmiksować z mlekiem na rzadką masę. Dodać ubitą pianę. Masę przelać do tortownicy wyłożonej pergaminem. Piec około godziny w temp. 160-170 st. C. Przestudzić, a następnie schłodzić w lodówce.

Przepis już sprawdzony. Polecam!


Dzień 36 - Naleśniki

Na wadze 82,3 kg

Zatęskniłam do naleśników. Poszperałam i znalazłam przepis na naleśniki z produktów dozwolonych.

4 jajka
2 łyżki skrobii
0,5 szkl mleka
1/3 szkl wody gazowanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Mieszamy wszystko razem. Ciasto wychodzi bardzo rzadkie. Wylewamy chochlę na dobrą patelnię teflonową. Czekamy aż całkowicie się zetnie. Delikatnie przewracamy na drugą stronę. Wychodzi mi z tego 8 naleśników. Wystarczają na dwa dni.
W związku z tym, że dżemy też są zabronione ze względu na zawartość cukru... zrobiłam własne powidełka z moreli. Pokroiłam morele na kawałki razem ze skórką. Poddusiłam aż się rozpadły. Za pomocą blendera rozdrobniłam również skórki. Wyszła ładna gładka masa. Dosłodziłam odrobinę słodzikiem. I zjadłam razem z naleśnikami. Pycha!