piątek, 17 maja 2013

Biegiem przed siebie

Zwyczajnie wybiegłam. Do celu. Mąż miał jechać autem do tego samego celu aby coś zawieźć... uznałam, że to świetna okazja... pobiegnę w jedną stronę... w drugą wrócę autem. Przebiegłam dwa kilometry. Prawie w całości. Z małymi tylko przerwami na marsz dla uspokojenia oddechu. I jakoś dałam radę. Byłam z siebie baaardzo zadowolona.
Zapomniałam ubrać biustonosz sportowy i szybko to odczułam. Nigdy więcej!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz