piątek, 3 maja 2013

Niezdecydowani na rowerach

Wybraliśmy się z małżonem na rowery. Mamy z tym problem, bo ja na rowerze lubię jechać do celu. Mąż lubi po lesie. Z moimi przeciążonymi nogami nie chciałam przesadzić i próbowałam się oszczędzać. Unikałam więc górek co nie jest łatwe w naszej okolicy. Trasa wygląda więc świetnie... wybraliśmy jeden kierunek... za duża górka... podjechaliśmy i zawróciliśmy... bo za nią była następna... Pojechaliśmy w inną stronę... znowu górka... straaaaszna... zawróciliśmy. No to ścieżką rowerową brukowaną... dojechaliśmy do końca i zawróciliśmy... nie wiem jakim cudem zrobiliśmy 6,7 km. Uda dopiekłam. Kolana znowu mocniej bolą... nie wiem czy wygrzebię się z tego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz